W
skład każdego z legionów rzymskich wchodziło zawsze 60 centurii, a dowódcą
każdej z nich był centurion, czyli jakby setnik. Myli się jednak każdy kto
sądzi, że jeden centurion był równy rangą innemu. Okazuje się, że żaden
centurion nie był równy drugiemu. Najwyższy rangą ze wszystkich centurionów w
legionie był dowódca pierwszej centurii w pierwszej kohorcie, najniższy rangą był dowódca szóstej centurii
w dziesiątej kohorcie. Nie wiadomo dokładnie w jak i sposób centurioni
awansowali, chociaż wiadomo że dowódca pierwszej centurii w kohorcie często
dowodził w walce całą kohortą. Ci dowódcy (pierwszych centurii w kohortach)
brali również udział w radach wojennych przed bitwami.
Wydaje
się, że dowództwo I centurii w I kohorcie było szczytem kariery centuriona.
Stanowiska trybunów – w każdym legionie było ich sześciu – obsadzone były przez
członków arystokracji. Trybun był w legionie czymś w rodzaju oficera
łącznikowego, po odbyciu określonego stażu i osiągnięciu odpowiedniego wieku
mógł zostać kwestorem legionu, a później jego dowódcą, czyli legatem.
Oczywiście na przestrzeni kolejnych stuleci wojsko rzymskie ewoluowało i
zmieniało się uzbrojenie, liczebność jednostek i niektóre zasady. Dla przykładu
początkowo za czasów republiki funkcjonowały manipuły, każdy manipuł zawierał
dwie centurie, a trzy manipuły tworzyły kohortę. Później, podobno w okresie
cesarstwa manipuły zanikły i legion składał się po prostu z dziesięciu kohort,
a każda z nich z sześciu centurii.
O
manipułach wspomina jeszcze Juliusz Cezar w „Wojnie Galijskiej”, podkreśla też,
że skuteczność legionów zależała głównie od dyscypliny. Kulminacyjnym momentem
trwającej 7 lat wojny opisywanej przez Cezara można nazwać oblężenie Alezji i
stłumienie powstania Wecyngetoryxa, który próbował zrzucić z Galii jarzmo
Rzymian. Otóż Wercyngetoryx wraz z 80.000 galijskich wojowników zamknął się w
dobrze ufortyfikowanej Alezji ale przedtem rozesłał wszystkich konnych po
odsiecz. Cezar oceniwszy, że nie ma szans zdobyć umocnionego miasta szturmem
zaczął je oblegać mając przy sobie 10 legionów mocno przetrzebionych po siedmiu
latach wojny. Historycy szacują, że mógł mieć pod komendą około 40.000
żołnierzy.
Już
sam fakt, że przez miesiąc zdołał utrzymać w oblężeniu dwukrotnie liczniejszego
przeciwnika i zdobywać zaopatrzenie we wrogim sobie terenie jest zadziwiające.
Jednak to nie wszystko, bo po trzydziestu dniach, gdy oblężonym kończyła się
już żywność nadeszła odsiecz, 300.000 wojowników ze wszystkich galijskich
plemion. Legioniści zostali zmuszeni do walki na dwa fronty, a oblężeni i
odsiecz walcząc widzieli się wzajemnie ale nic im to nie dało. Dzięki
dyscyplinie Rzymianie nie przerywając walki z oblężonymi rozgromili i przegnali
tych co przyszli im z odsieczą. Tak to przynajmniej wygląda w relacji Cezara, trzeba jednak pamiętać, że wiele bitew w tych wojnach wygrał on dzięki intrygom skłócając poszczególne plemiona.
Juliusz
Cezar jest bardzo subiektywny i stronniczy, a część jego relacji ma charakter
propagandowy, bo pisze je formie sprawozdania dla senatu, w którym miał i
przyjaciół i wrogów. Mimo to czytając o jego wyprawach za Ren i do Brytanii ma
się wrażenie jak przy czytaniu książki podróżniczej. Skąd się wzięła nazwa
Prowansja? Oczywiście od rzymskiej nazwy Prowincja. Na początku była Galia
Przedalpejska i Galia Zaalpejska, później Galię Przedalpejską przyłączono do
Italii, a Galię Zaalpejską w dolinie Rodanu, Rzymianie zaczęli nazywać
Prowincją, co się ogólnie przyjęło.
Dziękuję, krótko i treściwie.
OdpowiedzUsuń