Przy Placu Solidarności znajduje się wspaniała, nowiutka szczecińska filharmonia. Na płycie placu stoi pomnik poświęcony ofiarom grudnia 1970 roku w formie skrzydlatego anioła.
Natomiast
pod powierzchnią placu zbudowano filię Muzeum Narodowego, którą nazwano Centrum
Dialogu ”Przełomy”
.
W
wikipedii dość lakonicznie napisano, że „Celem ekspozycji jest pokazanie
przełomowych momentów historii pomorskiej, począwszy od włączenia Szczecina w
granice państwa polskiego w wyniku porozumień poczdamskich w 1945, ze szczególnym
uwzględnieniem momentów buntu społecznego (1970, 1981, 1989), które
doprowadziły do odzyskania przez Polskę suwerenności w 1989. Muzeum Przełomów -
jak popularnie zwana jest ta instytucja została otwarta dla publiczności na
przełomie 2015 i 2016 r.”
Owszem jest tam wiele zdjęć i filmów z okresu PRL-u i walki z komuną, epoki Gierka i Wałęsy, ale poza tam znajduje się tam również makieta stoczni szczecińskiej, która już dzisiaj nie istnieje i całe mnóstwo „gadżetów PRL-owskich” – przedmiotów codziennego użytku wyprodukowanych przez p o l s k i e fabryki.
Podtekst tej ekspozycji jest więc trochę dziwny, nakłania
Polaków, żeby się cieszyli i radowali z wywalczonej wreszcie po latach
wolności. Dzięki ich walce zlikwidowano polskie stocznie, zniszczono całe
polskie rybołówstwo i pozamykano wszystkie polskie fabryki. Polska nie
produkuje już nawet własnego papieru. Dzieci tych, którzy wywalczyli tę wolność
szukają pracy za granicą, pływają na obcych statkach, albo pracują w
zagranicznych marketach. W tym kontekście nawet to zdanie, które jest mottem
wystawy brzmi jakoś złowieszczo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz