Stany Zjednoczone
Ameryki Północnej (USA) przed wojną secesyjną nie były supermocarstwem o
scentralizowanej władzy. Gdy na 16 prezydenta
wybrano Abrahama Linkolna USA były dość luźną federacją d o b r o w o l n i e zrzeszonych stanów, rządy i władze poszczególnych
stanów poszczególnych stanów były w pełni ukształtowane, a instytucji
federalnych albo wcale nie było albo były słabo rozwinięte. Na przykład
Federalny Departament Sprawiedliwości, który strzegł praw federalnych
korzystając początkowo z usług Agencji Pinkertona utworzono dopiero w 1870
roku, a więc 5 lat po śmierci Linkolna.
Część z tych
dobrowolnie zjednoczonych stanów – położonych na południu utrzymywało się
głównie z eksportu płodów rolnych – zwłaszcza bawełny. Już na długo przed tym
zanim Linkoln został prezydentem ponosiły one więcej strat niż zysku z tego
zjednoczenia. Liczebność reprezentantów w Kongresie USA, podobnie jak obecnie
uzależniona była od gęstości zaludnienia i zawsze gęsto zaludnione stany
północne uzyskiwały większość powalającą im demokratycznie przeforsować
korzystne dla siebie ustawy.
Stało się to w końcu przyczyną występowania
południowych stanów z Unii, później stany te zawiązały Konfederację. Nasza
polska wikipedia nie jest konsekwentna, twierdzi w niektórych artykułach, że do
występowania południowych stanów z Unii przyczynił się wybór Linkolna na
prezydenta podczas gdy z innych jej artykułów wynika, że Konfederacja była już
zawiązana zanim został on prezydentem. Wyolbrzymianie roli prezydenta w tym
konflikcie między Północą i Południem jest chyba trochę przesadzone i
nagłośnione dopiero w późniejszych latach.
W każdym razie
bezpośrednią i prawdziwą przyczyną secesji stanów południowych był konflikt
interesów, który uwidocznił się w polityce celnej Unii podporządkowanej interesom
północnych stanów. W interesie Północy był rozwój miejscowego przemysłu, więc
musieli ograniczyć napływ tanich i dobrej jakości wyrobów z Europy. W tym celu
systematycznie podnosili cła na towary z Europy, która nie pozostawała im
dłużna i zwiększyła cła na towary amerykańskie.
Dla stanów północnych
nie był to duży problem, ponieważ nie eksportowali prawie nic do Europy mając
na miejscu chłonny rynek. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała w stanach
południowych, które bogaciły się na eksporcie do Europy swojej bawełny. Często
przedstawia się Konfederatów jako agresorów, jest to jednak wynik propagandy.
Oni chcieli tylko prowadzić własną politykę celną i po oderwaniu się od Unii
samodzielnie ustalać cła bez stawek zaporowych. Musieli w tym celu pozbyć się
ze swoich portów garnizonów wojsk unijnych co większości przypadków przebiegało
to pokojowo i spokojnie.
Północ jednak nie
mogła tego tak zostawić, pozwolenie na odłączenie się Południa oznaczałoby
podział kraju i powstanie groźnego konkurenta, nad którym nie mieliby żadnej
władzy. Postanowiła więc siłą przyłączyć zbuntowane stany i wywołała wojnę. To
właśnie o władzę i wpływy wybuchła i toczyła się ta wojna. Konfederaci nie
chcieli nigdy mieć wpływów na stany północne i ich politykę, walczyli o swoją
wolność i niezależność i przegrali z inwazją wojsk Unii.
Gdzie w tym wszystkim
sprawa zniesienia niewolnictwa? Unia traktowała niewolnictwo bardzo cynicznie,
było im wszystko jedno czy zostanie zniesione czy też nie. Używali go jako
narzędzia do walki z secesją. W lipcu 1861 w obawie, żeby nie odłączyły się od
niej kolejne stany ogłosiła, że nie walczy o zniesienie niewolnictwa tylko o
przywrócenie Unii. Później Linkoln ogłosił, że znosi niewolnictwo w stanach
skonfederowanych, pozostawiając je jednak w stanach, w których było legalne
pozostających w Unii.
Trudno więc
powiedzieć, że wojnę toczono o uwolnienie niewolników, chociaż teraz często to
się tak przedstawia, prezydent nie miał zresztą takich kompetencji, żaby znosić
niewolnictwo. Ostatecznie zrobiono to dopiero po zakończeniu wojny secesyjnej
wprowadzając poprawkę do konstytucji.
... polecam książkę Ludowa Historia Ameryki ... poprawka poprawką (13 i 14) , ale co na to społeczność Białasów - ano Ku Klux Klan , rasizm
OdpowiedzUsuńJak dla mnie tekst trochę mało przejrzysty. Autor skupia się na atakowaniu Unii, jako agresora (do czego, swoją drogą, nic nie mam), ale nie podaje konkretnych wydarzeń czy faktów, bazując na stwierdzeniach typu "Konfederaci nie chcieli nigdy mieć wpływów na stany północne i ich politykę, walczyli o swoją wolność i niezależność" czy "Często przedstawia się Konfederatów jako agresorów, jest to jednak wynik propagandy", co dla mnie brzmi zupełnie jak to czym dotychczas nas uczono, z tym że na korzyść Konfederacji.
OdpowiedzUsuń