niedziela, 23 lipca 2017

Patria

Znowu natknąłem się na wzmiankę, że powstanie warszawskie, to polski sukces, czyli piękny patriotyczny zryw, z którego jako Polak powinienem być dumny.  Jakoś jednak wcale tej dumy nie czuję. Czuję natomiast złość, że ktoś może tak myśleć o tym powstaniu, które było przecież tragicznym nieporozumieniem. Efektem głupoty i lekkomyślności kilku bałwanów, którzy siedząc bezpiecznie w Londynie, skazali praktycznie na śmierć kilkaset tysięcy mieszkańców Warszawy.
Doprowadzenie do wymordowania całej elity intelektualnej okupowanej Polski, około 25 tys. osób działających w organizacjach podziemnych, to był dla nich pikuś. Pokazali przecież, że dowództwo AK na uchodźctwie rządzi. Szkoda, że nie osądził ich żaden trybunał do spraw ludobójstwa, bo skazali na zagładę około 300 tysięcy ludności cywilnej. Ludzie ci zginęli głównie podczas walk na ulicach miasta, a po zakończeniu powstania w różnych obozach, również koncentracyjnych. Nie brali udziału w żadnych walkach, zginęli tak przy okazji. Zapewne wcale ginąć nie chcieli, przecież słyszeli działa zbliżającego się frontu i mieli nadzieję dożyć do wyzwolenia. Nie chcieli żadnego powstania ale nikt się z nimi nie liczył



Swoją drogą to bardzo interesujące że ktoś spowodował wymordowanie dokładnie tych ludzi, których chcieliby zgładzić sowieci. Gdyby te 25 tys. osób (około), które zginęły w patriotycznym zrywie, stanowiących przeważnie kwiat młodzieży, wychowanej w duchu przedwojennym i całe warszawskie struktury KEDYW-u przeżyło wojnę, sowieci mieliby poważny problem z indoktrynacją Polaków. Dzięki powstaniu i jego ofiarom nie musieli już w Polsce robić takich czystek jak później w Pradze czy Budapeszcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz