Obrona
Alamo nie miała nic wspólnego ze Stanami Zjednoczonymi, które w tamtym czasie
nie chciały się jeszcze angażować w wojnę z Meksykiem. Zdobycie Alamo i
zgładzenie jego teksaskich obrońców było więc jakby częścią wewnętrznego
konfliktu meksykańskiego, ponieważ Teksas należał wtedy do Meksyku. Ludzie
zachęceni przez meksykański rząd do osiedlania się w Teksasie, przeważnie
Amerykanie, właściwie od początku dążyli do uniezależnienia się od autorytarnie
rządzonego Meksyku. Doprowadzili oni do tego, że terytorium całego Teksasu
opuścili meksykańscy urzędnicy i meksykańskie garnizony, co oczywiście mocno
zaniepokoiło rząd Meksyku.
Meksykanie
powołali więc armię, którą wysłali do Teksasu z zadaniem odzyskania zbuntowanej
prowincji. Generał Santa Anna, który tą armią dowodził pierwszy zorganizowany
zbrojny opór napotkał właśnie w misji Alamo w pobliżu miasteczka San Antonio.
Santa Anna był przekonany, że tylko działając w sposób zdecydowany i
bezwzględny osiągnie swój cel, czyli zastraszy i zmusi do uległości mieszkańców
Teksasu. Meksykański generał zażądał od obrońców Alamo bezwarunkowej
kapitulacji, a gdy ci się na nią nie zgodzili nie oszczędzał własnych
żołnierzy, żeby misję zdobyć, a później zgładził wszystkich obrońców.
Bezwzględność
i okrucieństwo Santa Anny zadziałały jednak odwrotnie niż przewidywał. Zabicie
wszystkich obrońców (około 200), a wśród nich takich ludzi jak na przykład
James Bowie i Dawid Crockett, którzy już wcześniej zdobyli sobie autorytet nie tylko
w Teksasie ale w całych Stanach Zjednoczonych odbiło się szerokim echem i
wywołało gniew i chęć zemsty Amerykanów, zawołanie „Pamiętaj o Alamo” stało się
symbolem. W krótkim czasie armia Santa Anny została pokonana, a Meksyk zmuszony
do uznania niepodległej republiki Teksasu, która funkcjonowała przez następnych
10 lat.
Obrońców
Alamo było tylko dwustu, może nawet mniej, a szturmująca armia meksykańska
liczyła sobie więcej niż 3 tysiące żołnierzy. Sądziłem więc kiedyś, że obrońcy
Teksasu odpierali szturmy zabijając około 600 wrogów dzięki nowocześniejszej
broni, jednak nic takiego nie miało miejsca, wielostrzałowe rewolwery bębenkowe
jeszcze się nie pojawiły i obie strony dysponowały bronią ładowaną od przodu.
To raczej meksykańscy żołnierze mieli lepsze uzbrojenie, bo dysponowali
wojskowymi muszkietami z nasadzonymi na nie bagnetami, a teksascy cywile mieli
tylko strzelby myśliwskie bez możliwości nasadzenia bagnetów i niektórzy - myśliwskie
noże.
Nie
sądzę też, żeby armia meksykańska dysponowała mniejszą liczbą armat, chociaż są opracowania, z których można wysnuć takie wnioski. Obrońcy
mieli ich 20. Na pewno Meksykanie mieli więcej amunicji, bo Teksańczycy
strzelali podobno meksykańskimi kulami zbieranymi z dziedzińca misji, a nawet
kamieniami. Dlaczego więc teksascy cywile tak skutecznie się bronili? Być może
główną przyczyną były fortyfikacje misji, która była zbudowana tak, żeby
odpierać napady Komanczów.
ciekawy temat
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy temat poruszono... niby wszystko o nim wiadomo na podstawie kinematografii i literatury a jednak...
OdpowiedzUsuń