Zawsze
sądziłem, że krzyże pokutne to raczej nie dzieła sztuki tylko proste i
prymitywne wytwory przestępców, którzy
byli amatorami i z kunsztem rzeźbiarskim niewiele mieli wspólnego. Nie
były to także żadne wielkie dzieła, ot takie do jednego metra. Całkiem bez
refleksji i zastanawiania przyjmowałem do wiadomości wszystkie wyjaśnienia
zawarte w różnych encyklopediach i innych opracowaniach. Krzyż stawiał morderca lub jego krewni
w miejscu, w którym popełnił to przestępstwo, kropka. Było tak do chwili gdy obejrzałem sobie dokładnie krzyż w Stargardzie.
Jest
nie tylko jednym z największych w Europie ale dodatkowo jego wykonanie musiało w XVI
wieku całkiem sporo kosztować, no i od
razu widać, za wykonał go doskonały rzemieślnik, a nie jakiś amator.
Skłoniło
mnie to do zweryfikowania dotychczasowych przekonań i zastanowienia się kto
takie krzyże mógł stawiać. Nie stawiali chyba takich krzyży pospolici
przestępcy, bo takich przecież zabijano krótko po schwytaniu. Raczej nie mógł tego robić chłop lub inny biedak po
zabiciu jakiegoś arystokraty lub bogacza, takiego chłopa najpewniej wieszano w
miejscu przestępstwa. Wątpię też, by właściciel ziemski chciał upamiętniać
miejsce, w którym zabił jakiegoś chłopa. O co więc chodzi z tymi krzyżami? To,
że istnieją jest przecież faktem. Nie wiem czy słusznie się domyślam ale sądzę,
że krzyże pokutne dotyczą tylko tych przypadków, gdy zabójcą i ofiarą byli
równi sobie statusem społecznym, majętnością i rodem, majętnością raczej większą niż mniejszą. Taki krzyż był obok
zwyczajowych odszkodowań jednym z elementów pokuty i pojednania zabójcy z
rodziną ofiary. Prawdopodobnie głównym celem jego postawienia było uniknięcie
zemsty rodowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz