Nie
przesadzałbym za mocno z gloryfikowaniem wszystkich ludzi, którzy kontynuowali w Polsce
wojnę po wyparciu z kraju hitlerowców. Nic dobrego przecież ich działalność
nikomu nie przyniosła. Nasi obecni publicyści i pisarze mają tendencję do
przeginania faktów w przeciwną stronę niż były one do tej pory przegięte. Tak
to już jest, że nawet historia się zmienia w zależności od punktu widzenia. Nie
można zapominać, że w świetle każdych kryteriów ci panowie byli wrogami,
działającym na szkodę istniejącego już i funkcjonującego państwa oraz
wszystkich jego obywateli, którzy chcieli spokojnie żyć, którzy nie chcieli już
wojny.
Podczas gdy
Czesi stworzyli niedoskonały może pseudo demokratyczny i jak się później
okazało nietrwały rząd wspólnie z komunistami, nasi politycy nie mieli nawet
tyle odwagi, żeby zjawić się w kraju. Manipulowali Polakami siedząc
bezpiecznie w Londynie. Doprowadzili do
śmierci lub uwięzienia wielu wartościowych ludzi, mącąc im a głowach.
Najbardziej na ich propagandę byli oczywiście podatni AK-owcy i ich młodzi
sympatycy, którzy tworzyli oddziały
przypominające raczej bandy. Grabili, żeby jeść, a palili i mordowali, kierując
się własnym osądem. Nie były dla nich istotne przekonania polityczne,
wykształcenie czy przynależność klasowa. Oceniali ludzi według tego co mieli w
kieszeniach i nie chciałbym spotkać żołnierzy takiego na przykład pana Łupaszki
mając przy sobie np. kwit na węgiel z pieczątką, któregoś organu władzy
ludowej. Musiałbym pewnie go zjeść, a w trakcie zjadania prawdopodobnie
zakończyłbym życie zabity strzałem w tył głowy.
IPN podkreśla
legendarny patriotyzm i poświęcenie tych bohaterów. Na podstawie czego jednak
zakłada, że patriotyzm innych, walczących z hitlerowcami żołnierzy niż ci z AK
był mniejszy, mniej ważny? Można tłumaczyć, że za bestialstwa i niegodne
zachowanie poszczególnych oddziałów partyzanckich winę ponoszą brutalni ludzie,
tak zwane czarne owce. Jak jednak wyjaśnić współpracę z hitlerowcami całych
AK-owskich organizacji, która miała miejsce tuż przed wkroczeniem Sowietów? Czy
to też jakoś inaczej pojęty patriotyzm?
O co więc tak
naprawdę ci ludzie walczyli po zakończeniu wojny? Czy na pewno o niepodległość?
IPN teraz twierdzi, że były ich kilkaset tysięcy – zaangażowanych w różnym
stopniu. Według nich około 10 tysięcy zginęło, 21 tysięcy zmarło w więzieniach,
a 5 tysięcy skazano na śmierć, więcej niż połowę wyroków zostało wykonanych. To
smutny fragment naszej historii z drugiej jednak strony trudno sobie wyobrazić
co innego ówczesne władze miałyby z nimi robić. Co mieli zrobić z kimś kto w nocy pali żywcem rodzinę chłopską za to,
że w dzień zajęła część majątku swojego dawnego pana?. My współcześni już nie
czujemy tamtych realiów i nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie strachu i
dezorientacji zwykłych ludzi. W dzień władze państwowe mówiły jedno, a w nocy
„partyzanci” grozili i zabijali. Ludzie byli zmęczeni wojną, pragnęli tylko
spokoju.