W naszej historii nie mamy wielu takich
jednoznacznych i niekontrowersyjnych postaci, których patriotyzm i bohaterstwo
są tak ewidentne i nie podlegają żadnym weryfikacjom. Pułkownik Julian
Filipowicz dowodził Wołyńską Brygadą Kawalerii, która w pierwszych dwóch dniach
września stoczyła bitwę pod Mokrą z niemiecką Czwartą Dywizją Pancerną (4 D.
Panc.) i dała wermachtowi takie baty, że zyskała sobie przydomek „Żelaznej
Brygady”
Była to jedyna bitwa w całej wrześniowo
– październikowej kampanii obronnej stoczona na taką skalę z tak jednoznacznym wynikiem.
Wykorzystując umiejętnie wsparcie pociągu pancernego Brygada dowodzona przez
pułkownika Filipowicza nie tylko zatrzymała niemieckie natarcie ale
unieszkodliwiła około 30% z 425 czołgów i innych pojazdów pancernych,
którymi dysponowała 4 Dywizja Pancerna.
Dokonali tego pomimo nalotów i braku broni przeciwlotniczej.
Żelazna Brygada również poniosła w tej
bitwie duże straty, a w przeciwieństwie do swego przeciwnika - 4 D. Panc. nie miała co liczyć na uzupełnienia
w ludziach i sprzęcie, nie mogła nawet spodziewać się regularnych dostaw
amunicji i prowiantu. Dlatego po kilku kolejnych bitwach przestała samodzielnie
istnieć, a jej przetrzebione pułki zostały przydzielone do innych formacji.
Pułkownik Filipowicz brał udział w
walkach prawie do końca września, a później, po kapitulacji w cywilnym ubraniu
przedostał się do Warszawy i włączył się w działalność konspiracyjną. Został
aresztowany przez gestapo na początku 1940 roku ale uciekł z więzienia na
Pawiaku i przeniósł się do Krakowa. Do marca 1941 roku tworzył struktury
konspiracyjne Okręgu Krakowskiego, którego był dowódcą. Ponownie aresztowany
został tak skatowany, że gestapowcy uznali go omyłkowo za zmarłego i wywieźli
do kostnicy skąd uciekł gdy się ocknął. Nigdy już jednak nie odzyskał zdrowia,
zmarł w 1945 roku.