Zazwyczaj wyrażenie „pieśń łuku” kojarzone jest w literaturze z bitwą pod
Azincourt, bo było to najbardziej spektakularne zwycięstwo angielskich
łuczników nad zakutymi w zbroje hufcami francuskimi. Była to właściwie bardzo
krwawa rzeź spowodowana nie tylko skutecznością długich angielskich łuków ale
również pychą, zarozumialstwem i zadufaniem Francuzów, którzy zaufali grubym
zbrojom i przewadze liczebnej. „Pieśń łuku” zaczęła się jednak znacznie wcześniej, trwała już gdy rozpoczęły się konflikty angielsko – francuskie, w
które zastała wciągnięta prawie cała Europa i które później nazwano wojną
stuletnią.
„Pieśń łuku”
rozwijała się w Anglii podczas gdy w Polsce panowało jeszcze rozbicie
dzielnicowe. Już 100 lat przed bitwą pod Grunwaldem na wyspach brytyjskich o
wyniku bitew decydowali łucznicy. Strzała wystrzelona z długiego angielskiego
łuku była niebezpieczna dla wrogów oddalonych o 300 metrów, na
odległość 100 metrów trafiała precyzyjnie nawet w mały cel – jeżeli łucznik był
dobry – a z odległości 50 metrów przebijała prawie każdą zbroję. Wprawiony
łucznik potrafił wysłać do 10 takich strzał w ciągu 1 minuty, a niektórzy
z nich mieli tak wyćwiczone mięśnie pleców i rąk, że byli w stanie nawet
kilkaset razy w czasie jednej bitwy napiąć ten długi angielski łuk i posłać
wrogowi kilkaset strzał, jeżeli oczywiście tych strzał płynnie im dostarczano.
Nie wszyscy łucznicy mieli tak wytrenowane
mięśnie, żeby wysłać wrogiej armii kilkaset strzał w ciągu bitwy, jednak duże
oddziały łuczników były bardzo skuteczne w walce. Podobno angielski król Edward
III ruszając na podbój Francji zabrał ze sobą 7 tysięcy łuczników, którzy
zapewnili mu zwycięstwo w licznych bitwach i potyczkach - najsłynniejsze
to pod Grecy (1346) i pod Poitiers (1356). Skuteczność angielskich łuczników
przyniosła im sławę ale również nienawiść Francuzów, którzy pojmanym łucznikom
odrąbywali palce napinające cięciwę.
Skąd brali się łucznicy i to w takiej
ilości, że można było tworzyć z nich oddziały? „Pieśń łuku” zaczęła się na
przełomie XII i XIII wieku kiedy król Edward I nałożył na wszystkich Anglików
obowiązek stawiania się do służby wojskowej. Dla najuboższych i
najliczniejszych zarazem chłopów najtańszą bronią był łuk, a żeby ich
odpowiednio wyszkolić Edward I i jego następcy wyznaczali dni wolne od
pańszczyzny, w których musieli obowiązkowo ćwiczyć strzelanie z łuku od młodych
lat trenując, rozwijając mięśnie pleców i ramion. Dodatkowo motywowani byli
przez urządzane w miastach konkursy w strzelaniu do tarczy, w których można
było zdobyć nagrody pieniężne.