Polacy byli
pozbawieni swego państwa przez prawie 150 lat z małymi przerwami. Państwo
czeskie nie istniało znacznie dłużej i bez żadnych przerw. 300 lat intensywnej
germanizacji sprawiło, że z piśmiennictwa język czeski znikł zupełnie. Czesi
musieli go mozolnie odtwarzać, zapożyczając słowa od innych narodów
słowiańskich, również od Polaków. To dlatego niektóre czeskie słowa wydają się
podobne do naszych, chociaż znaczą zupełnie co innego. W związku z tym, że
przez wiele lat Czesi pozbawieni byli własnego państwa, własnego języka i
własnej historii, chętnie sięgają do czasów średniowiecza po bohaterów i
ulubieńców. Szczególnie sobie upodobali trzech Janów, którzy zasłynęli na
przełomie XIV i XV wieku.
1.Święty
Jan Nepomucen –
podobno został zamęczony, bo nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi. Dziś jest
patronem tajemnic i sekretów, jego figura stoi chyba w każdym czeskim mieście,
przeważnie na rynku.
2.Jan Hus – duchowny i rektor
uniwersytetu w Pradze – uznawany za twórcę literackiego języka czeskiego. Zaczął
wytykać pychę, obłudę i rozwiązłość kościoła katolickiego, a było to w czasach
gdy KK miał aż trzech papieży jednocześnie, którzy się nawzajem zwalczali. Hus
został podstępnie zwabiony na sobór, który odbywał się w Konstancji i spalony
jako heretyk. Wywołało to w Czechach trwającą wiele lat rewolucję. Mimo
kilkuset lat dość brutalnej rekatolizacji poglądy Jana Husa do dziś przetrwały
wśród Czechów. Powstał odrębny kościół husycki, a Czesi do dziś bardzo
niechętnie patrzą na KK. Postawili Husowi pomnik w Pradze, a każda rocznica
jego spalenia jest czeskim świętem narodowym.
3.Jan Żiżka to człowiek wojny, bardzo
waleczny wojownik i znakomity wódz. W Polsce dzielnie walczył pod Grunwaldem
(po naszej stronie), podobno tam właśnie stracił oko. Później został naczelnym
wodzem husytów. Zwycięskim wodzem. Stoczył wiele bitew z krucjatami
papieskimi i żadnej nie przegrał. Po jego śmierci podczas zarazy, husyci
nazwali się sierotkami. Żeby uczcić pamięć Jana Żiżki Czesi postawili mu w
Pradze monumentalny pomnik i nazwali Żiżkowem jedną z dzielnic miasta.
Czechom, a zwłaszcza Prażanom,
jak się zdaje, bardzo imponuje wszelkiego rodzaju przekora, zwłaszcza zuchwała,
dlatego bardzo im się spodobał gest jaki zrobił Kozakiewicz podczas olimpiady w
Moskwie w 1980 roku. Zaimponowała im fantazja i odwaga, której trzeba było,
żeby wykonać taki gest w odpowiedzi na gwizdy tysięcy radzieckich kibiców.
Zainspirowało ich to do postawienia w Pradze rzeźby upamiętniającej ten gest.