W Pradze jest tak dużo zabytków, że można by nimi obdzielić kilka miast i nie ma w tym nic dziwnego, bo powstała ona z kilku odrębnych i niezależnych ośrodków miejskich. Tak więc gdy biskupem Pragi był Wojciech Sławnikowic - późniejszy Święty Wojciech, była ona raczej niezbyt dużym miastem. Kiedy 300 lat po Wojciechu rządzący w Pradze ostatni Przemyślidzi zostali królami Polski na Wełtawie nie było jeszcze ani Mostu Karola ani żadnego innego mostu. Do przeprawy przez rzekę służył bród, bardzo wygodny ponieważ właśnie w Pradze pod powierzchnią rzeki znajduje się próg skalny, od którego być może miasto wzięło nazwę.
Przez znacznie więcej lat niż Polacy Czesi pozbawieni byli własnego
państwa, własnego języka, który uległ zapomnieniu, własnej historii i własnych,
czeskich bohaterów narodowych. Chętnie. Więc i z konieczności sięgają do czasów
średniowiecza, gdy byli jeszcze samodzielnym państwem po bohaterów i
ulubieńców. Jednym z nich jest Jan Żiżko człowiek wojny, bardzo waleczny wojownik i znakomity wódz. W
Polsce dzielnie walczył w bitwie pod Grunwaldem przeciw Krzyżakom, Niemcom,
Ślązakom i ... innym Czechom, którym zapłacili Krzyżacy. Podobno właśnie
podczas tej bitwy stracił oko. Później został naczelnym wodzem husytów.
Zwycięskim wodzem. Stoczył wiele bitew z krucjatami papieskimi i nigdy
żadnej nie przegrał. Jego autorytet był tak wielki, że po jego śmierci podczas
zarazy, husyci nazwali się sierotkami. Żeby uczcić pamięć Jana Żiżki, który nie
raz gromił Niemców i Francuzów wdzięczni mu Czesi postawili mu w Pradze
monumentalny pomnik i nazwali Żiżkowem jedną z dzielnic miasta.
Jan
Hus był duchownym i rektorem uniwersytetu w Pradze – uznawanym jest za twórcę
literackiego języka czeskiego. Zaczął wytykać pychę, obłudę i rozwiązłość
dostojników i księży kościoła katolickiego, a było to w czasach gdy KK miał aż
trzech papieży jednocześnie, którzy się nawzajem zwalczali. Hus został
podstępnie zwabiony na sobór, który odbywał się w Konstancji i spalony jako
heretyk. Wywołało to w Czechach trwającą wiele lat rewolucję. Gniew Husytów
skupiał się głównie na Niemcach, wielokrotnie najeżdżali i łupili Śląsk,
omijając jednak Wrocław, którego nie byli w staniem zdobyć. Z Polakami żyli
chyba w przyjaźni, a nawet wspierali ich w wojnach z Krzyżakami, w każdym razie
nic nie świadczy o tym, żeby najeżdżali na Małopolskę. Niemcy mścili się
później na Czechach przez 300 lat nie, wolno im było używać swojego języka, który
był zakazany i w końcu całkiem zanikł. Dopiero po I wojnie zaczęli go odtwarzać
dobierając słowa ze wszystkich języków słowiańskich. Mimo kilkuset lat germanizacji i dość brutalnej rekatolizacji poglądy Jana Husa do dziś przetrwały wśród
Czechów. Powstał odrębny kościół husycki, a Czesi do dziś bardzo niechętnie
patrzą na KK. Postawili Husowi pomnik w Pradze, a każda rocznica jego spalenia
jest czeskim świętem narodowym.
Oglądając
dzisiaj piękne zabytki Pragi trzeba jednak pamiętać, że większość z nich
zbudowali Niemcy i Austriacy w czasach, gdy wszystko co czeskie było zakazane.
Nie
ustrzegli się Prażanie terroru
komunistycznego, chociaż wyglądało to trochę inaczej niż w Polsce. W Czechach
nie było czegoś takiego jak Powstanie Warszawskie, nie wyginął więc kwiat najzdolniejszej
młodzieży i inteligencji. Rząd polski przebywając w Londynie czuł się całkowicie bezpiecznie, odciął się od
komunistów i wydał im wojnę. Była ona tragiczną dla Polaków przebywających w Polsce, którzy bezpieczni nie byli.
Czesi początkowo próbowali z komunistami współpracować i wspólnie z nimi
stworzyli rząd demokratyczno – komunistyczny, więc represje spadły na nich
później po interwencji wojsk Układu
Warszawskiego. Niezależnie od tych różnic podobnie jak w
Warszawie stoi Pałac Kultury tak 8 lat stał w centrum Pragi największy na
świecie pomnik Stalina. Do jego budowy jak twierdzi wikipedia, użyto 17 tysięcy
ton materiałów, czyli betonu, żelaza i granitu.
Humor Prażanom ciągle jednak dopisuje, jak się
zdaje, bardzo im imponuje wszelkiego rodzaju przekora, zwłaszcza zuchwała,
dlatego bardzo im się spodobał gest jaki zrobił Kozakiewicz podczas olimpiady w
Moskwie w 1980 roku. Zaimponowała im fantazja i odwaga, której trzeba było,
żeby wykonać taki gest w Moskwie w odpowiedzi na gwizdy tysięcy radzieckich
kibiców. Zainspirowało ich to do postawienia w Pradze rzeźby upamiętniającej
ten gest.