sobota, 23 stycznia 2016

Armie Hitlera bez ropy

To zdumiewające, że tak mało uwagi poświęca się paliwu, które odegrało tak istotną rolę w czasie II Wojny Światowej, w niektórych opracowaniach sprawa jest wręcz przemilczana. Niemcy nie miały żadnych znaczących złóż ropy, a polityczna sytuacja, w której się znalazły pod władzą nazistów pozwalała im korzystać tylko ze złóż w Ploeszti, które jednak były bardziej znane z tego, że były znane niż z tego, że były wydajne. Do połowy 1941 roku hitlerowskie Niemcy mogły też importować jakieś ilości ropy z ZSRR ale ich rozbudowanej armii potrzebny był stały i niezależny dostęp do paliwa przez wszystkie lata wojny.         
Jak to się stało, że Niemcy utrzymywali w ruchu swą potężną armię, która zawojowała całą Europę i ciągle staczała setki bitew bez ropy? Jak to w ogóle możliwe, że taka wielka zmechanizowana armia funkcjonowała? Przecież samoloty Luftwafe przez kilka lat dominowały na naszym niebie. Okręty Kriegsmarine – nawodne i podwodne dokonywały dalekich rajdów. Dywizje pancerne i zmotoryzowane Wermachtu i SS często wykonywały zmasowane uderzenia i manewry okrążające na wszystkich frontach Europy. Na jakim paliwie te wszystkie samoloty latały? Co napędzało te wszystkie okręty, czołgi i samochody? W jaki sposób Niemcy hitlerowskie uniezależniły się od ropy?
Głowili się nad tym niemieccy naukowcy zachęcani i ukierunkowani zapewne przez Hitlera. W końcu doprowadzili do tego, że gospodarka III Rzeszy produkowała paliwa syntetyczne z węgla na skalę przemysłową. Od wysokooktanowego paliwa do samolotów, poprzez benzyną do samochodów i paliwo do czołgów  na mazucie dla okrętów kończąc, a także smary i oleje – wszystko z węgla Nie zrażało ich wcale, że do produkcji 1 tony paliwa zużywano 7 ton węgla i jeszcze inne składniki. Ważne żeby armia była „na chodzie”. Wikipedia podaje, że kilkanaście takich kombinatów przetwórczych wytwarzało w III Rzeszy do 6,5 miliona ton paliwa rocznie.


Powstały wielkie fabryki, w których pracowali głównie robotnicy przymusowi z podbitych krajów i przerabiały węgiel na benzynę. Jeden z takich kombinatów funkcjonował w Policach koło Szczecina, inny w Blachowni Śląskiej. Nie zostało po nich wiele śladów, bo zostały zbombardowane przez aliantów, a po przejściu frontu rozmontowane i wywiezione na wschód przez naszych radzieckich sojuszników.