niedziela, 8 marca 2020

Przemilczana działalność Kościoła


Straszliwa wojna nazwana później trzydziestoletnią, która spadła na Europę z początkiem XVII wieku pochłonęła według ostrożnych szacunków 8 milionów ofiar. W tamtych czasach nie było powszechnych spisów ludności, więc te szacunki mogą nie być dokładne, jednak te 8 milionów stanowiło wtedy prawie połowę mieszkańców obszaru objętego konfliktem. Taki kataklizm nigdy wcześniej się przez Europę nie przetoczył, bo chociaż europejskie konflikty dynastyczne i walki o wpływy toczyły się zawsze to jeszcze nigdy działalność Kościoła nie była tak intensywna. Przez 100 lat poprzedzających wojnę, od chwili gdy Marcin Luter przetłumaczył biblię na niemiecki Kościół Katolicki (Kościół) zaczął tracić wpływy posiadłości i dochody w kolejnych niemieckojęzycznych krajach, co mu się pewnie nie podobało więc starał się temu zapobiegać.



Wojna nie wybuchła nagle w spokojnej Europie, bo ona wcale nie była spokojna. Przez 100 lat wszystko się kotłowało się w niej i wrzało, Kościół odgrywał główną rolę i szczuł katolickich władców, którzy urządzali niekatolikom masakry i pogromy. Jednak rozruchy antykościelne krwawo tłumione w jednym miejscu wybuchały w innym. Dzięki drukowi idea rozprzestrzeniała się jak pożar, tym bardziej że była zrozumiała dla prostych ludzi, bardziej niż łacina.  Rzesza niemiecka składała się wówczas z kilku setek księstw, biskupstw, hrabstw i wolnych miast, Wielu książąt i władców miało dość panoszenia się biskupów i opatów oraz chciwości Kościoła. Mimo czynnego sprzeciwu Kościoła. na luteranizm przechodziły kolejne państewka i kraje - cała północna część Rzeszy niemieckiej, Niderlandy, Dania, Szwecja i inne kraje skandynawskie, Prusy i Czesi, którzy zawsze mieli z Kościołem na pieńku.

W Polsce Kościół zawsze miał bardzo duży wpływ na szkolnictwo i zawsze dawkował Polakom informacje, dlatego w świadomości wielu Polaków to nie Kościół jest winien rozpętania tej wojny, chociaż dążył do niej 100 lat. W polskich szkołach przemilczana jest także niechlubna rola, którą odegrali w niej lisowczycy nazywani jeźdźcami apokalipsy. Wynajął ich węgierski prokatolicki magnat, który nie sprzyjał księciu Siedmiogrodu próbującemu wyrwać Węgry spod władzy katolickich Habsburgów. Wynajęcie lisowczyków  nie mogło się to odbyć bez nacisków Kościoła, który miał w Rzeczpospolitej ogromne wpływy i od początku całą sprawą manipulował. W każdym razie lisowczycy tak spustoszyli Siedmiogród, że jego książę musiał wrócić z całym wojskiem węgierskim dla ratowania kraju, porzucając oblężenie cesarza w Wiedniu.

Najstraszliwszą jednak cenę w tej wojnie zapłacili Czesi. Miłosierny i pamiętliwy Kościół mścił się na nich za ruchy antykatolickie i chyba jeszcze za rebelię husycką sprzed 200 lat. Wydał Czechy na pastwę cesarza Ferdynanda II, prokatolickiego fanatyka. Tern wymordował wszystkich protestantów, tych którzy protestantom sprzyjali oraz tych, którzy byli podejrzani o sprzyjanie protestantom. Majątki zamordowanych rozdał niemieckim katolikom i Kościołowi. Na 300 lat państwo czeskie wymazano z map Europy, znikł czeski język, literatura, muzyka …. Z tego powodu nawet dzisiejsze pokolenia Czechów „wdzięcznie” wspominają Kościół.

niedziela, 1 marca 2020

Historia alternatywna

Jak się okazuje Philip Dick to  niedoceniany za życia wizjoner i niesamowity gość. Przez całe swoje życie uznawany za biednego ćpuna. Współcześni mu amerykańscy autorzy i wydawcy lekceważyli go i pokpiwali sobie z tego co pisał. W ogóle literatura fantastyczna i fantasy w latach 70-siątych XX wieku nie ciszyła się w Stanach zbytnią popularnością, zwłaszcza gdy odbiegała od amerykańskiego kanonu supermena. Dzisiaj w ten zakorzeniony w kulturze USA kanon doskonale wstrzelił się polski „Wiedźmin” i odnosi dzięki niemu niebywały sukces.
Wracając jednak do Dicka, współcześni mu pisarze tacy jak John Steinbeck, Scott Fitzgerald i inni, którzy za życia uznawani byli za wielkich i odbierali prestiżowe nagrody, a ich książki czytane były przez miliony ludzi na całym, świecie powoli są zapominani. Philip K. Dick, który za życia był zupełnie nieznany dzisiaj ma coraz więcej fanów. Dużą popularnością cieszą się nakręcone na podstawie jego książek filmy „Blade runner” i „Raport mniejszości”.  Kolejna z  jego książek „Człowiek z wysokiego zamku” doczekała się serialu.



Dick opisuje historię alternatywną, czyli co by było gdyby to faszyści wygrali II wojnę światową. Ameryka podzielona jest na dwie strefy wpływów – niemiecką i japońską. Zachodnie Wybrzeże przypadło w udziale Japonii. Nie wiem skąd autor wziął pomysł, ale w tej alternatywnej rzeczywistości Japończycy - okupanci niezwykle cenią wszelkie pamiątki pochodzące z przeszłości Stanów Zjednoczonych. Nazywają te przedmioty rękodziełem artystycznym i gotowi są płacić za nie duże pieniądze. Kwitnie handel tymi przedmiotami i powstają nielegalne wytwórnie replik takich przedmiotów jak na przykład rewolwery z wojny secesyjnej. Japońscy okupanci z kolei zaszczepili Amerykanom wiarę w przeznaczenie i posługiwanie się wyrocznią przed podjęciem każdej decyzji. Bardzo popularna jest wśród okupowanych Amerykanów napisana przez tytułowego Człowieka z Wysokiego Zamku powieść o tym, że naziści przegrali wojnę.
W strefie okupowanej przez Niemców książka jest nielegalna, a jej posiadanie i czytanie zakazane. Dick przedstawia czytelnikowi sytuację w tej strefie tylko pośrednio. Z rozmów i wspomnień bohaterów wyłania się bardzo złowieszczy obraz powszechnych obozów pracy, eksterminacji Żydów i murzynów. W jednym z fragmentów autor wspomina o całkowitej likwidacji ludności Afryki w wyniku nazistowskich eksperymentów.

Z Dickiem związana jest też historia, która ma polski akcent. Stanisław Lem wcześniej niż inni dostrzegł w nim wizjonera, nakłonił Wydawnictwo Literackie do wydania jego powieści „Ubik”. Gdy Dick dowiedział się o olbrzymim nakładzie książki sądził, że otrzyma wysokie honorarium. Jednak gdy wytłumaczono mu, że musiałby przyjechać do Krakowa, żeby otrzymać niewymienialne złotówki poczuł się oszukany i stwierdził, że ta cała sprawa to spisek KGB i napisał długi donos  do FBI.