niedziela, 19 czerwca 2016

Pieśń łuku

Zazwyczaj wyrażenie „pieśń łuku” kojarzone jest w literaturze z bitwą pod Azincourt, bo było to najbardziej spektakularne  zwycięstwo angielskich łuczników nad zakutymi w zbroje hufcami francuskimi. Była to właściwie bardzo krwawa rzeź spowodowana nie tylko skutecznością długich angielskich łuków ale również pychą, zarozumialstwem i zadufaniem Francuzów, którzy zaufali grubym zbrojom i przewadze  liczebnej. „Pieśń łuku” zaczęła się jednak znacznie wcześniej, trwała już gdy rozpoczęły się konflikty angielsko – francuskie, w które zastała wciągnięta prawie cała Europa i które później nazwano wojną stuletnią.
„Pieśń łuku” rozwijała się w Anglii podczas gdy w Polsce panowało jeszcze rozbicie dzielnicowe. Już 100 lat przed bitwą pod Grunwaldem na wyspach brytyjskich o wyniku bitew decydowali łucznicy. Strzała wystrzelona z długiego angielskiego łuku była niebezpieczna dla wrogów oddalonych o 300 metrów, na odległość 100 metrów trafiała precyzyjnie nawet w mały cel – jeżeli łucznik był dobry – a z odległości 50 metrów przebijała prawie każdą zbroję. Wprawiony łucznik potrafił wysłać do 10 takich strzał w ciągu 1 minuty, a niektórzy  z nich mieli tak wyćwiczone mięśnie pleców i rąk, że byli w stanie nawet kilkaset razy w czasie jednej bitwy napiąć ten długi angielski łuk i  posłać wrogowi kilkaset strzał, jeżeli oczywiście tych strzał płynnie im dostarczano.



Nie wszyscy łucznicy mieli tak wytrenowane mięśnie, żeby wysłać wrogiej armii kilkaset strzał w ciągu bitwy, jednak duże oddziały łuczników były bardzo skuteczne w walce. Podobno angielski król Edward III ruszając na podbój Francji zabrał ze sobą 7 tysięcy łuczników, którzy zapewnili mu zwycięstwo w licznych bitwach i potyczkach -  najsłynniejsze to pod Grecy (1346) i pod Poitiers (1356). Skuteczność angielskich łuczników przyniosła im sławę ale również nienawiść Francuzów, którzy pojmanym łucznikom odrąbywali palce napinające cięciwę.
Skąd brali się łucznicy i to w takiej ilości, że można było tworzyć z nich oddziały? „Pieśń łuku” zaczęła się na przełomie XII i XIII wieku kiedy król Edward I nałożył na wszystkich Anglików obowiązek stawiania się do służby wojskowej. Dla najuboższych i najliczniejszych zarazem chłopów najtańszą bronią był łuk, a żeby ich odpowiednio wyszkolić Edward I i jego następcy wyznaczali dni wolne od pańszczyzny, w których musieli obowiązkowo ćwiczyć strzelanie z łuku od młodych lat trenując, rozwijając mięśnie pleców i ramion. Dodatkowo motywowani byli przez urządzane w miastach konkursy w strzelaniu do tarczy, w których można było zdobyć nagrody pieniężne.

Dopiero bitwa pod Azincourt (1415) tak wpłynęła na Francuzów tak, że zaczęli wystrzegać się ostrzału łuczników. Pojęli, że dotychczasowa taktyka na polu walki zmieniła się i grube blachy niekoniecznie zapewniają bezpieczeństwo. W Anglii łuk jeszcze jakiś czas pozostał podstawową bronią strzelecką ale w Europie zaczęła dominować nad łukami i kuszami broń palna. Nie dlatego, żeby była od łuków bardziej donośna, szybkostrzelna lub celna, bo nie była. Jednak oddział strzelców można było stworzyć w kilka dni wykorzystując ludzi przypadkowych i udzielając krótkiego instruktażu. Nie trzeba lat treningu i wyrabiania mięśni. Poza tym był jeszcze efekt psychologiczny huk, no i człowiek trafiony strzałą robił jeszcze kilka kroków i mógł samą swoją masą zagrozić strzelcowi, a trafiony kulą z muszkietu na przykład - przewracał się na plecy.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Mit zniesienia niewolnictwa w USA

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej (USA) przed wojną secesyjną nie były supermocarstwem o scentralizowanej władzy. Gdy na 16 prezydenta  wybrano Abrahama Linkolna USA były dość luźną federacją  d o b r o w o l n i e  zrzeszonych stanów, rządy i władze poszczególnych stanów poszczególnych stanów były w pełni ukształtowane, a instytucji federalnych albo wcale nie było albo były słabo rozwinięte. Na przykład Federalny Departament Sprawiedliwości, który strzegł praw federalnych korzystając początkowo z usług Agencji Pinkertona utworzono dopiero w 1870 roku, a więc 5 lat po śmierci Linkolna.
Część z tych dobrowolnie zjednoczonych stanów – położonych na południu utrzymywało się głównie z eksportu płodów rolnych – zwłaszcza bawełny. Już na długo przed tym zanim Linkoln został prezydentem ponosiły one więcej strat niż zysku z tego zjednoczenia. Liczebność reprezentantów w Kongresie USA, podobnie jak obecnie uzależniona była od gęstości zaludnienia i zawsze gęsto zaludnione stany północne uzyskiwały większość powalającą im demokratycznie przeforsować korzystne dla siebie ustawy.
Stało  się to w końcu przyczyną występowania południowych stanów z Unii, później stany te zawiązały Konfederację. Nasza polska wikipedia nie jest konsekwentna, twierdzi w niektórych artykułach, że do występowania południowych stanów z Unii przyczynił się wybór Linkolna na prezydenta podczas gdy z innych jej artykułów wynika, że Konfederacja była już zawiązana zanim został on prezydentem. Wyolbrzymianie roli prezydenta w tym konflikcie między Północą i Południem jest chyba trochę przesadzone i nagłośnione dopiero w późniejszych latach.
W każdym razie bezpośrednią i prawdziwą przyczyną secesji stanów południowych był konflikt interesów, który uwidocznił się w polityce celnej Unii podporządkowanej interesom północnych stanów. W interesie Północy był rozwój miejscowego przemysłu, więc musieli ograniczyć napływ tanich i dobrej jakości wyrobów z Europy. W tym celu systematycznie podnosili cła na towary z Europy, która nie pozostawała im dłużna i zwiększyła cła na towary amerykańskie.
Dla stanów północnych nie był to duży problem, ponieważ nie eksportowali prawie nic do Europy mając na miejscu chłonny rynek. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała w stanach południowych, które bogaciły się na eksporcie do Europy swojej bawełny. Często przedstawia się Konfederatów jako agresorów, jest to jednak wynik propagandy. Oni chcieli tylko prowadzić własną politykę celną i po oderwaniu się od Unii samodzielnie ustalać cła bez stawek zaporowych. Musieli w tym celu pozbyć się ze swoich portów garnizonów wojsk unijnych co większości przypadków przebiegało to pokojowo i spokojnie.
Północ jednak nie mogła tego tak zostawić, pozwolenie na odłączenie się Południa oznaczałoby podział kraju i powstanie groźnego konkurenta, nad którym nie mieliby żadnej władzy. Postanowiła więc siłą przyłączyć zbuntowane stany i wywołała wojnę. To właśnie o władzę i wpływy wybuchła i toczyła się ta wojna. Konfederaci nie chcieli nigdy mieć wpływów na stany północne i ich politykę, walczyli o swoją wolność i niezależność i przegrali z inwazją wojsk Unii.


Gdzie w tym wszystkim sprawa zniesienia niewolnictwa? Unia traktowała niewolnictwo bardzo cynicznie, było im wszystko jedno czy zostanie zniesione czy też nie. Używali go jako narzędzia do walki z secesją. W lipcu 1861 w obawie, żeby nie odłączyły się od niej kolejne stany ogłosiła, że nie walczy o zniesienie niewolnictwa tylko o przywrócenie Unii. Później Linkoln ogłosił, że znosi niewolnictwo w stanach skonfederowanych, pozostawiając je jednak w stanach, w których było legalne pozostających w Unii.
Trudno więc powiedzieć, że wojnę toczono o uwolnienie niewolników, chociaż teraz często to się tak przedstawia, prezydent nie miał zresztą takich kompetencji, żaby znosić niewolnictwo. Ostatecznie zrobiono to dopiero po zakończeniu wojny secesyjnej wprowadzając poprawkę do konstytucji.