W powieści Dick stworzył sztucznych ludzi – androidy, tylko po to żeby dociec czym jest człowieczeństwo. Według wyrażonego przez niego poglądu człowiek wyróżnia się spośród innych stworzeń dzięki empatii - zdolności współczucia. Powieściowe androidy, chociaż inteligentniejsze od ludzi i pod wieloma względami od ludzi doskonalsze, zdolności współczucia nie posiadają. Dlatego główny bohater – łowca zbiegłych androidów, żeby się upewnić czy ma do czynienia z robotem czy z człowiekiem przeprowadza test na współczucie.
Zasadniczym zadaniem łowcy androidów jest zidentyfikowanie i zniszczenie każdego androida. Zniszczenie. Początkowo Dickowski łowca nie myśli o niszczeniu sztucznego człowieka jako o zabijaniu. O tym właśnie jest ta książka. Stopniowo łowca poznaje androidy i ich naturę, budzi się w nim empatia, zrozumienie i współczucie. Wreszcie ludzka natura bierze w nim górę, zdaje sobie sprawę, że niszczenie androidów niczym nie różni się od
zabijania ludzi. Nie jest w stanie dalej zabijać, mimo silnej motywacji finansowej. W filmie zrobionym według kanonu hollywoodzkiego łowca do końca pozostaje beznamiętnym zabójcą, a empatia budzi się w androidzie.
Z Dickiem związana jest też historia, która ma polski akcent. Stanisław Lem wcześniej niż inni dostrzegł w nim wizjonera, nakłonił Wydawnictwo Literackie do wydania jego powieści „Ubik”. Gdy Dick dowiedział się o olbrzymim nakładzie książki sądził, że otrzyma wysokie honorarium. Jednak gdy wytłumaczono mu, że musiałby przyjechać do Krakowa, żeby otrzymać niewymienialne złotówki poczuł się oszukany i stwierdził, że ta cała sprawa to spisek KGB i napisał długi donos do FBI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz